Poznaj "Drugą stronę Anioła"
Ann to nastoletnia bohaterka książki ,,Druga strona Anioła” Oliwii Szadkowskiej. Jest ona zwyczajną nastolatką, która, jak na pierwszy rzut oka się wydaje, ma kochającą rodzinę i prowadzi poukładane życie. Jednak, co można zresztą wywnioskować po tytule, nie do końca tak właśnie jest. Pewnego dnia jej życie zmienia się o 180 stopni za sprawą niezwykłej wizyty nikogo innego niż Anioła, Kupidyna. Kupidyn wprowadza Ann w świat Szkoły Aniołów, a sama nastolatka poznaje zapierające dech w piersiach życiowe historie każdego z jej członków. Dlaczego jednak tylko ona została tak wyróżniona, aby kontaktować się ze światem nadprzyrodzonym? Czy znajomość z Kupidynem przerodzi się w coś więcej niż anielsko-ludzką przyjaźń? I wreszcie – czy Anioły mogą się kojarzyć tylko z niewinnością i delikatnością?
,,Druga strona Anioła” Oliwii Szadkowskiej to książka, która z pewnością trzyma czytelnika w napięciu do samego końca. Pomysłowa fabuła, szybkie zwroty akcji i oczywiście niezwykłe kreacje bohaterów sprawiają, że chce się powiedzieć: ,,Trzy razy TAK!”. Autorka w niecodzienny sposób połączyła dwa światy – ludzki i anielski, a dzięki takiemu zabiegowi zaraz po lekturze książki nasuwa się na myśl jedno zasadnicze pytanie: ,,Czy rzeczywiście istnieją Anioły?”. Historia Ann i Kupidyna wzbudza bowiem różne emocje – radość, smutek, zdenerwowanie, żal, ekscytację i wzruszenie. Różnie można zinterpretować wiele sytuacji, o których mowa jest w książce, jednak jest to jej plus. Każdy przeczyta tę opowieść inaczej, każdy na swój sposób odkryje drugą stronę Anioła.
Czy Adriano też należy do tego grona? – zapytałam nagle, zaskakując zarówno siebie jak i Kupidyna. - Niestety…. – odparł smutno Anioł. – I uśmierci jedną z was. – powiedział prawie szeptem. Zamarłam. Chyba nie powinnam o tym jeszcze wiedzieć. - Dlaczego? – zapytałam łamiącym się głosem. - Bo jedna z was nie będzie mu dłużej potrzebna. Jedna musi oddać życie za drugą. – w oczach stanęły mi łzy. – A teraz wybacz, ale chyba nie powinienem był ci tego mówić. – „No chyba nie” pomyślałam. – Muszę już iść, bo Adriano i Banan odkryją, że tu jestem. – ucałował mnie w policzek i wyleciał przez okno, żegnając się jeszcze ze mną. Jak nigdy.